Olsztyn zwycięża w pierwszym meczu.

AKTUALNOŚCI

W piątkowy wieczór rozpoczęła się w Lubinie rywalizacja o piąte miejsce w PlusLidze. Po pierwszym meczu bliżej celu znajduje się Indykpol AZS, który po ciekawym spotkaniu pokonał na wyjeździe Miedziowych (3:1).
Publiczność zgromadzona w hali RCSu Lubinie obejrzała bardzo ciekawe, pełne zwrotów akcji spotkanie. W piątkowym meczu ogromne znaczenie miała dyspozycja w polu serwisowym. To właśnie świetna zagrywka pomogła Miedziowym tak wysoko pokonać w pierwszym secie Indykpol AZS. Jak się później okazało, to były jedynie miłe złego początki, ponieważ bliżej piątej lokaty po rywalizacji na Dolnym Śląsku znajduje się zespół prowadzony przez Andreę Gardiniego.
Receptą na problemy przyjezdnych miał być Ezequiel Palacios, który wszedł na parkiet za niewidocznego Wojciecha Włodarczyka. Ten ruch szkoleniowca gości okazał się strzałem w dziesiątkę. Argentyński siatkarz w drugiej odsłonie spotkania grał na świetnej skuteczności i stał się dla Pawła Woickiego pewnym rozwiązaniem w ataku (6:8). Cuprum preferowało za to grę środkiem, a na tej pozycji często punktował duet Marcus Bohme oraz Dawid Gunia. To właśnie po asie serwisowym reprezentanta Niemiec szala zwycięstwa przechyliła się na stronę miejscowych (19:18). W emocjonującej końcówce wynik zmieniał się niczym w kalejdoskopie. Wystarczyła jedna nieskończona piłka, aby na prowadzenie ponownie wysunął się Indykpol AZS (20:21). Wojna nerwów zakończyła się na korzyść olsztynian dzięki kąśliwym uderzeniom Jana Hadravy.
Wygrana w poprzedniej partii była „iskrą” do gry olsztyńskiej drużyny i aż od siedmiu oczek prowadzenia rozpoczęli kolejnego seta (8:1). W lubińskich szeregach nic nie funkcjonowało jak należy, dlatego też gospodarze musieli liczyć na pomyłki swoich rywali. Jednak z wielką trudnością przychodziło im odrabianie strat, bo kiedy niecelnie trafiali Zniszczoł i Śliwka, to mylił się też Koumentakis (5:12). Po raz kolejny w tym spotkaniu sytuację usiłował ratować Kaczmarek, zmotywował swoich kolegów i oni też zaczęli nadrabiać punkty. Zawodnicy z Warmii i Mazur nie odpuszczali i gra toczyła się punkt za punkt, tyle że olsztynianie mieli znacznie więcej punktów na swoim koncie (16:9). Sytuacja nagle zaczęła robić się niebezpieczna, gdy w ataku rozszalał się Taht, zdobywając trzy oczka z rzędu. Jego punktową serię przerwał Hadrava, dobrą akcję dołożył też Śliwka i nastroje olsztynian nieco się uspokoiły. W końcowym fragmencie przyjezdni niecelnie serwowali, jednak dzięki wysokiej zaliczce niewiele to zmieniło i olsztynianie zakończyli tę partię wynikiem 25:16.

Walka po obu stronach była niezwykle zacięta – olsztynianie chcieli zakończyć mecz jak najszybciej, natomiast lubinianie pragnęli przedłużyć swoje szanse. Jednak w początkowym fragmencie gry to przyjezdni decydowali o wyniku, bo ilość punktów zdobytych w ataku była wprost proporcjonalna do liczby błędów (5:5). Na ucieczce wyjątkowo zależało przyjmującym Cuprum, którzy na zmianę punktowali i obnażali słabe punkty przeciwnika (10:10). Ale wciąż nie potrafili znaleźć recepty na skuteczne zagrania Palaciosa i to właśnie on był „pewniakiem” Woickiego. Dwa punkty z rzędu zdobyte przez Malinowskiego mogły napawać optymizmem (13:12), a od tej pory to Cuprum Lubin było o krok z przodu. Niestety podopieczni szkoleniowca Cretu sami sobie szkodzili, znowu popełniając błędy i tym razem byli o dwa oczka dalej (17:19). Olsztynianie powoli się rozpędzali, atakowane piłki przemieniali w punkty i w końcowym fragmencie tej części spotkania próbowali zbudować przewagę (22:19). Ucieczka w końcówce opłaciła się, więc w końcowym triumfie nie przeszkodziły nawet dwie pomyłki Hadravy. Ostatnia akcja to jego rehabilitacja i ostatnia część meczu zakończyła się wynikiem 25:21.

MVP: Paweł Woicki

Cuprum Lubin – Indykpol AZS Olsztyn 1:3
(25:16, 24:26, 16:25, 21:25)