Romać: Trzeba korzystać z otrzymanej szansy

AKTUALNOŚCI

Podczas sezonu ligowego bardzo udanie zastąpił kontuzjowanego Marcela Gromadowskiego na pozycji pierwszego atakującego „miedziowych”. Łącznie w sezonie 2014/2015 zapisał na swoim koncie 409 punktów i siedem statuetek MVP. O kim mowa? Oczywiście o naszym młodym siatkarzu – Szymonie Romaciu, który obecnie – w barwach reprezentacji Polski B – trenuje pod okiem Andrzeja Kowala. Niedawno nasza kadra wróciła z Igrzysk Europejskich w Baku. Teraz siatkarze szykują się do startu Ligi Europejskiej. Postanowiliśmy zapytać Szymona o jego wrażenia z Azerbejdżanu oraz prognozy przed startem kolejnego turnieju reprezentacyjnego.

Cuprum Lubin: Po bardzo udanym turnieju i dobrej grze ostatecznie wróciliście z Baku bez medalu, na tak nielubianej przez sportowców czwartej pozycji. Pozostał niedosyt?
Szymon Romać:
Wiadomo że niedosyt pozostał, ponieważ zawsze na turniej jedzie się po medal. Myślę jednak, że nie należy rownież rozpatrywać tego wyniku jako porażki, gdyż pojechaliśmy tam młodym składem. Większość z nas była tam głównie po to, by sie ogrywać i zbierać doświadczenie, a starsi koledzy mieli tę młodzież wspomóc swoimi umiejętnościami. Uważam, że pokazaliśmy w Baku kawał dobrej siatkówki. Niewiele zabrakło nam do podium, ale trudno – następnym razem na pewno się uda.

CL: W fazie grupowej wygrywaliście zarówno te trudne jak i teoretycznie łatwiejsze pojedynki. Zakończyliście tę część turnieju bez porażki. Czego Twoim zdaniem zabrakło, żeby zdobyć medal?
SR:
Trudno powiedzieć, czego zabrakło. Siatkówka to bardzo złożona gra i na wynik meczu może mieć wpływ z pozoru nieistotna rzecz. Dlatego myślę, że na to pytanie łatwiej byłoby odpowiedzieć komuś ze sztabu szkoleniowego. Na pewno naszą bolączką była ilość popełnianych błędów i to jedyne, co rzucało sie w oczy. Myślę, że można to jednak wybaczyć drużynie, która trenowała ze sobą tylko 2 tygodnie przed imprezą. Grupę zakończyliśmy bez porażki, ale należy pamiętać, że aż 3 mecze wygraliśmy w piątym secie. Paradoksalnie jednak swoją najlepszą siatkówkę na tym turnieju zagraliśmy podczas półfinału i meczu o 3 miejsce.

CL: Chyba pierwszy raz zdarzyło się, żeby zespoły grały mecze tak wcześnie rano lub w środku nocy. Myślisz, że miało to jakiś wpływ na Waszą postawę?
SR:
Wydaje mi sie, że nie miało to zbyt dużego wpływu na naszą postawę, ponieważ na turniejach gra sie od rana to wieczora. Trzeba jednak przyznać, że mecz zakończony o 2:15 w nocy może sie już więcej w karierze nie przytrafić. Godziny były dość egzotyczne, ale każdy miał takie same warunki.

CL: Jadąc do Baku, wiedziałeś, że pierwszym atakującym będzie Dawid Konarski. Kiedy jednak dostawałeś szansę na grę to potrafiłeś przesądzać o losach setów, meczów. Jakie sportowe doświadczenia przywieziesz z Baku?
SR:
Zdawałem sobie sprawę z tego, że Dawid jako doświadczony zawodnik jedzie wspomóc nasz zespół w walce o jak najwyższe lokaty w Baku. Cieszę sie, że to akurat od niego miałem okazję uczyć się siatkówki. Nie przesadzajmy z odwracaniem losów spotkań, ponieważ nic takiego nie miało miejsca. Starałem się jednak jak najlepiej wykonać zadanie, jakie miałem postawione oraz w pełni wykorzystać szanse przebywania na boisku. Z Baku na pewno przywożę cenny bagaż doświadczeń, ktory miejmy nadzieje zaprocentuje w nadchodzącym sezonie i dzięki nim pomogę Cuprum powalczyć o wysokie cele.

CL: A jakie wrażenie zrobił na Tobie sam turniej pod względem organizacyjnym? Czy faktycznie I Igrzyska Europejskie były imprezą historyczną, którą warto powtarzać?
SR:
Turniej pod względem organizacyjnym stał naprawdę na wysokim poziomie. Dla mnie to była pierwsza tego typu impreza, więc nie mam zbytnio punktu odniesienia, ale z mojej perspektywy dołożono wszelkich starań, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik i tak rzeczywiście było. Wioska miała wszystko, czego było nam potrzeba. Obiekty, na których rozgrywano igrzyska, robiły niesmowite wrażenie. Dodatkowo autobusy wszędzie odjeżdżały punktualnie, ponieważ były eskortowane przez policję. Z czystym sumieniem powiem, że organizacyjnie Baku spisało się na medal.

CL: Była to dla Ciebie pierwsza wizyta w Azerbejdżanie i samym Baku? Jak będziesz wspominał ten kraj?
SR:
Azerbejdżan będę wspominał bardzo dobrze. Baku jako stolica potrafi zrobic wrażenie na wszystkich – budynkami, oświetleniem, zielenią i dbałością o każdy detal. Na pierwszy rzut oka widać, że jest to bogaty kraj, ale rownież – jak w każdym innym – można spotkać biedę i ubóstwo. Gdybym jednak miał możliwość to bez wahania odwiedziłbym Baku w przyszłości.

CL: Teraz przed Tobą Liga Europejska i już w ten weekend pierwsze spotkania w Danii. Czasu na odpoczynek nie ma prawie wcale. Jak oceniasz zarówno swoje jak i zespołu szanse przed LE?
SR:
Zgadza się, już w sobotę gramy pierwszy mecz Ligi Europejskiej z Danią, więc czasu na odpoczynek nie ma wcale. Wczoraj byłem dzień w domu, a dzisiaj już spotykamy się w Wałbrzychu. Terminarz jest dość napięty, ale nie ma co narzekać, tylko trzeba korzystać z otrzymanej szansy. Liga Europejska kończy się 14. sierpnia, więc wtedy będzie chwila, aby podładować akumulatory przed startem sezonu ligowego.