Jakubiszak: Świetnie było znów zagrać dla kibiców

AKTUALNOŚCI

W niedzielę zakończyła się pierwsza historyczna edycja PreZero Grand Prix Polskiej Ligi Siatkówki. KGHM Cuprum Lubin wygrał turniej półfinałowy w Warszawie i pojechał do Gdańska. Miedziowi zakończyli swój udział na ćwierćfinale i znaleźli się w najlepszej ósemce turnieju. W meczu z Indykpolem AZS-em Olsztyn najlepiej zaprezentował się Szymon Jakubiszak – zdobył 20 punktów. O byciu liderem, powrocie do rodzinnego miasta i ostrym słońcu na plaży opowiada poniżej.

Miło było przyjechać na turniej finałowy do rodzinnego miasta?

SZYMON JAKUBISZAK: Ogromnie się ucieszyłem, jak się okazało, że pojedziemy do Gdańska. Mogłem zagrać w moim rodzinnym mieście i z dobrej strony pokazać się na boisku. Dodatkowo miałem okazję, żeby zobaczyć się ze znajomymi, z którymi w ostatnim czasie trudno było się spotkać.

Do Gdańska pojechaliście jako zwycięzcy turnieju w Warszawie. Spodziewaliście się tego?

Do stolicy pojechaliśmy głodni gry. Niestety ta długa przerwa od siatkówki spowodowana koronawirusem nikomu nie wyszła na dobre. Co do rezultatu, myślę, że mało kto spodziewał się, że awansujemy. My natomiast mocno w to wierzyliśmy. Udało nam się wygrać, co cieszyło podwójnie, bo po pierwsze – pojechaliśmy na turniej finałowy, a po drugie, udało się sprawić małą niespodziankę.

Co było największą siłą Waszej drużyny?

Trudno tak jednoznacznie ocenić, ale myślę, że największą siłą była ofiarność i walka o każdą piłkę.

Z jakim nastawieniem jechaliście na finał?

Oczywiście, że z bojowym! Samo nastawienie niestety nie wystarczyło, by wygrać z Olsztynem ten ćwierćfinał. Mimo to mogę śmiało powiedzieć, że walczyliśmy do samego końca i wracamy z podniesioną głową.

Fot. Monta Beach Volley Club

Czyli jesteś zadowolony z wyniku.

Powiem tak: na pewno czujemy spory niedosyt, bo mieliśmy swoje szanse, gdzie naprawdę brakowało niewiele, a zupełnie inaczej by się to potoczyło. Nie udało się, ale za to zabieramy ze sobą w dalszą drogę wspaniałe doświadczenie i niesamowitą atmosferę z turnieju.

Pogodę zastaliście, można powiedzieć, idealną, ale czy idealną na mecz? Słońce mocno raziło w oczy?

Pogoda rzeczywiście była świetna! Nie było wiatru, a dużo słońca. Jednak dodając do tego zestawu grę przy dużej intensywności wysiłkowej, to było ciężko. A bardzo wysoka temperatura ani trochę nie pomagała.

Na trybunach też było gorąco?

Atmosfera była niesamowita. Na stadion przyszło wielu kibiców spragnionych siatkówki. To świetne uczucie znowu móc dla nich zagrać.

W meczu z Olsztynem zdobyłeś najwięcej punktów. W Warszawie też razem z Adamem Lorencem najwięcej punktowaliście. Czułeś się liderem tej ekipy?

Podczas spotkań nie myślałem o tym, kto będzie naszym liderem. Gdy jesteś na boisku to jedyne, co masz w głowie, to żeby dobrze zagrać. My byliśmy drużyną, w której każdy jest ważnym ogniwem. Ale wiadomo, bardzo się cieszę, że mogłem zdobyć dla mojego zespołu tyle punktów. To duża motywacja.

Jak byś podsumował ten pierwszy historyczny turniej PreZero Grand Prix?

Organizacyjnie cały turniej wyszedł na duży plus. Było sporo rywalizacji, której w ostatnim czasie bardzo potrzebowaliśmy. Ten turniej był bardzo dobrym przetarciem przed zbliżającym się sezonem ligowym.