Z Lublina wracamy z jednym punktem

AKTUALNOŚCI, MECZE

Walka do końca, system challenge i wielkie emocje – tak w skrócie można opisać nasz dzisiejszy mecz w Lublinie. Po niemal trzech godzinach gry wracamy do domu z cennym punktem i bierzemy się do pracy przed następnymi spotkaniami ligowymi.

Niedzielny mecz rozpoczął Wojciech Ferens od potężnego ataku z drugiej linii. Następnie trzy piki z rzędu skończył Marcin Waliński i wyszliśmy na prowadzenie 4:1. Rywale szybko się jednak obudzili i seria 5 punktów z rzędu powędrowała na ich konto. Wtedy do akcji znów wkroczył kapitan Ferens, doprowadzając do remisu, a następnie dając prowadzenie. Dobrze graliśmy w obronie, dzięki czemu mieliśmy liczne szanse w kontrach. Nasza przewaga rosła z każdą chwilą (25:19).

W drugiej partii gospodarze wrócili do gry. Już od początku zaczęli budować przewagę. W połowie seta trener Paweł Rusek zdecydował się na zmiany i wpuścił Przemysława Stępnia oraz Kamila Maruszczyka. To jednak nie pomogło i drugi set powędrował na konto rywali. Po przerwie sytuacja wyglądała podobnie. Znów to gospodarze byli na prowadzeniu. Robiliśmy, co w naszej mocy, ale nie udało się zatrzymać rozpędzonej lublińskiej drużyny. Maruszczyk jednak z każdą kolejną akcją coraz bardziej się rozkręcał.

W czwartym secie nie pozwoliliśmy rywalom się oddalić, tylko sami wzięliśmy sprawy w swoje ręce. Zaczęliśmy ryzykować w polu serwisowym i powróciliśmy do dobrej gry asekuracyjnej. Rezultat był widoczny na tablicy wyników: prowadzenie naszej ekipy 15:10. Lublinianie doprowadzili do remisu 18:18, ale ten nie utrzymał się długo, bo chwilę później wróciliśmy do kilku punktów przewagi (21:18). Końcówka była ogromnie zacięta nie tylko przez wynik (23:23), ale też przez kontrowersyjne oceny sędziów i liczne challenge. Gra na przewagi przysporzyła ogromu emocji. Szanse na zwycięstwo miały obydwie drużyny, ale to my postawiliśmy na swoim.

Tie-breaka lepiej rozpoczęli lublinianie (6:3), ale szybko dogoniliśmy rywali (7:6). Walka była wyrównana, z lekką przewagą po stronie gospodarzy. Po bloku Floriana Krage doprowadziliśmy do remisu 11:11 i znowu końcówka była emocjonująca. Graliśmy na przewagi aż do stanu 19:17, niestety na korzyść LUK Lublin.

MVP: Wojciech Włodarczyk

LUK Lublin – Cuprum Lubin 3:2 (19:25, 25:17, 25:17, 28:30, 19:17)

LUK: Nowakowski J. (7), Wachnik (18), Filipiak (23), Sobala (7), Pająk (3), Włodarczyk (29), Gregorowicz (L), Watten (L) oraz Romać (1), Gniecki (1), Peszko.

Cuprum: Waliński (25), Ferens (8), Sekita, Pietraszko (3), Kapica (19), Krage (9), Szymura (L) oraz Maruszczyk (11), Stępień (1), Gunia (2).