Dwa cenne punkty na koncie, przełamanie i zwycięstwo – tak w skrócie można opisać wczorajszy mecz z Barkomem Każany Lwów. O komentarz pomeczowy poprosiliśmy dwóch zawodników: MVP spotkania, naszego rozgrywającego Grzegorza Pająka oraz przyjmującego gości ze Lwowa, Júliusa Firkaľa.
Grzegorz Pająk, nasz rozgrywający i MVP spotkania:
Jest ulga, jednak nie powinniśmy się “najeść” tym zwycięstwem, bo wróciliśmy z dalekiej podróży. Pierwsze dwa sety wyglądały jak te, które graliśmy do tej pory. Uważam, że drużyna się obudziła.
W wielu sezonach, w których grałem, po takich problematycznych występach, gdy nie wychodziło, trzeba było znaleźć punkt zwrotny, po którym to wszystko rusza. Mam nadzieję, że to był właśnie ten moment i teraz uwierzymy w siebie i w kolejnych meczach będziemy walczyć, bo jeżeli będziemy walczyć, to wynik przyjdzie.
Z mojej perspektywy boiskowej: w pierwszych dwóch setach byliśmy bardzo zmotywowani, ale nie czuło się tej pewności siebie od zespołu. Potem jak za dotknięciem magicznej różdżki nagle to przyszło i od każdego biła taka pewność siebie, że chce dostać piłkę, bo wie, że skończy. Mieliśmy różne piłki: trudne, po obronie, wysokie… natomiast świetnie wychodziliśmy z opresji. Brawa dla skrzydłowych atakujących, bo skończyli wiele trudnych piłek, a jak coś wychodzi, to się o wiele łatwiej gra.
Mam nadzieję, że to był punkt, którego brakowało do tej pory. Jeśli będziemy tak walczyć jak dzisiaj, tak naciskać na inne zespoły, to pękną. Barkom dzisiaj został złamany zagrywką. A my cierpliwie cały czas robiliśmy to samo. Miejmy nadzieję, że to był ten punkt zwrotny, od którego zaczniemy grać dobrą siatkówkę.
Július Firkaľ, przyjmujący Barkomu Każany Lwów:
Powiedziałbym, że ten mecz rozpoczęliśmy bardzo dobrze. Potem kontynuowaliśmy podobnym trybem, ale przeciwnik zmienił styl gry. My niestety nie zmieniliśmy wiele, by nawiązać z nimi kontakt. Zaczęły się problemy z przyjęciem, a rywale mocno naciskali na zagrywce, dużo bardziej ryzykowali w polu serwisowym. Zaczęli serwować też więcej skrótów i nas na tym łapali.
Myślę, że z początku graliśmy dobrze zagrywką, agresywnie i to był klucz do zwycięstwa w dwóch pierwszych setach. Potem jednak nie serwowaliśmy już tak dobrze. Ogółem, myślę, że to był mecz, w którym największą rolę odegrała zagrywka.