Brąz na głosy

AKTUALNOŚCI

– Euforia była, ale nie za duża, bo założenia były inne – mówił po zdobyciu brązu Paweł Siezieniewski.

– Trzeba cię cieszyć z tego krążka i z wygranego meczu, który powinien zakończyć się 3:1, a nie po tie breaku. Dla oka kibica to było naprawdę fajne przeżycie. Ja bardzo cieszę się z tego medalu. Nie jest to złoty, ale nie będę narzekał, bo każdy medal cieszy i motywuje do jeszcze większej pracy. Ja jestem bardzo zadowolony. Emocje były do samego końca, bo na własne życzenie doprowadziliśmy do piątego seta. Kibice nam pomogli swoim dopingiem. Bez nich mogłoby być zupełnie inaczej – powiedział kapitan lubińskiej drużyny Maciej Kordysz.

– Uczucie po tym brązie tak jak rok temu, choć wydaje mi się, że teraz było o wiele ciężej. Trafiliśmy na bardzo mocnego przeciwnika w walce o brąz. Musieliśmy do ostatniej piłki serduchem walczyć na maksa. W czwartym secie mieliśmy nawet piłkę meczową w górze. Nie wykorzystaliśmy tego. Ale w piątym secie chłodna głowa, wsparcie kibiców, mocna zagrywka, świetną zmianę zrobił nasz kapitan. Teraz po brązie czeka nas kilka dni odpoczynku, potem rozpoczynamy okres roztrenowania – podsumował Łukasz Łapszyński.

– Na pewno szkoda końcówki tego czwartego seta, bo mogliśmy wygrać spokojnie 3:1. Jako zawodnicy sami możemy sobie pluć w brodę. Na pewno wybiła nas nieco z rytmu ta przerwa i dyskusje z sędziami. Byliśmy zimni i zdekoncentrowani. Szkoda dwóch piłek setowych, które były górze. Mi szczególnie szkoda, bo te piłki były w moim wykonaniu. Ale na szczęście wygraliśmy po tie breaku – powiedział MVP meczu Szymon Romać.

– Spodziewaliśmy się, że rywalizacja z Będzinem o brąz będzie zacięta. W czwartym secie ewidentnie kilkukrotnie podaliśmy rękę przeciwnikowi. Stanęło mi wszystko przed oczami. Mogliśmy tie breaka przegrać tak jak w Będzinie. Szkoda byłoby zdrowia, potu i walki, które teraz u siebie zostawiliśmy. Momentami to widowisko stało na dobrym poziomie i mogło się podobać kibicom. Cieszymy się z tych brązowych medali, aczkolwiek niedosyt pozostał. Jak wszyscy widzieli, nie było jakiejś wielkiej radości czy fety. Odebraliśmy medale i nie mogę powiedzieć, że jest to porażka po całym sezonie. Spotkały się dwie drużyny, które typowane były do gry o złoto. Sport jest na tyle piękny i nieprzewidywalny, że pisze rożne scenariusze. Cieszę się, że wyszarpaliśmy ten brąz. Wyobrażam sobie co by było gdybyśmy zostali z przysłowiowym burakiem. W Lubinie byłby grób i stypa. Jest to jakiś medal na osłodę za wykonaną pracę. Wewnętrznie czujmy ogromny niedosyt – powiedział Paweł Siezieniewski