Ogromne emocje, serce na boisku i walka do ostatniej piłki – tak w skrócie można opisać dzisiejszy mecz z Asseco Resovią Rzeszów. To jednak nie wystarczyło, by rok 2021 zakończyć zwycięstwem. Mimo wyrównanego poziomu w samych końcówkach więcej szczęścia mieli goście.
Piłkę do gry wprowadził Sam Deroo, a pierwszy punkt po ataku Remigiusza Kapicy powędrował na nasze konto. Potem jednak inicjatywę przejęła Asseco Resovia i zbudowała sobie czteropunktową przewagę (10:6). As serwisowy Floriana Krage i mocny atak Marcina Walińskiego zmniejszył różnicę do dwóch oczek, ale nie udało się doprowadzić do remisu. Rywale natomiast złapali wiatr w żagle, serwowali mocne zagrywki i bardzo dobrze grali asekuracyjnie.
Po przerwie nasza gra wyglądała już lepiej. Zaczęliśmy dominować na parkiecie i wynik odwrócił się na naszą korzyść (10:7). Przyjezdni jednak nie odpuszczali i nawiązali kontakt, zmniejszając swoją stratę do punktu. Nie pozwoliliśmy im przejąć inicjatywy, odzyskaliśmy niewielką przewagę, a w ataku brylował Marcin Waliński. Resovia jednak wróciła do gry i zaczęło się robić gorąco. Ze skrzydeł punktowali Klemen Cebulj i Sam Deroo, po naszej stronie natomiast kapitan Wojciech Ferens. Wynik cały czas wahał się w granicach remisu (22:22), ale w końcówce to my byliśmy górą.
W trzecim secie emocje były jeszcze większe. Żadna z drużyn nie odpuszczała, dzięki czemu widowisko stało na naprawdę wysokim poziomie. Obydwa zespoły pokazywały swoją najlepszą grę, punktując punkt za punkt. Wynik przez niemal całą partię był remisem lub jednopunktową przewagą którejś z drużyn. W końcówce poziom niestety nieco spadł, bo wiele zagrywek zatrzymało się w siatce. Walka punkt za punkt toczyła się do samego końca, na przewagi. Kropkę nad „i” postawili rzeszowianie.
W czwartą partię wkroczyliśmy ze sportową złością i rozpoczęliśmy mocno (4:1). Dobrze wyglądała nasza gra w obronie, co pozwalało kończyć kontry. Trzypunktowe prowadzenie powiększyliśmy po asie serwisowym Masahiro Sekity (11:7), a za chwilę krótką ze środka skończył Dawid Gunia. Rzeszowianie nieco przygaśli, a my wykorzystywaliśmy szanse (17:12). Im bliżej końca seta, tym bardziej do głosu dochodziła Resovia, aż wyrównała 21:21. Walczyliśmy do końca, ale to goście postawili na swoim.
MVP: Sam Deroo
Cuprum Lubin – Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (20:25, 25:23, 27:29, 23:25)
Cuprum: Waliński (17), Ferens (19), Sekita (2), Pietraszko (4), Kapica (19), Krage (3), Sas (L), Szymura (L) oraz Maruszczyk (1), Stępień, Bociek, Gunia (2).
Resovia: Muzaj (13), Deroo (18), Kozamernik (10), Kochanowski (10), Drzyzga (4), Cebulj (19), Zatorski (L) oraz Bucki (2), Tammemaa, Woicki.