Zapraszamy do lektury drugiego tekstu serii „Z wysokiego punktu widzenia…” przygotowane specjalnie dla Was przez Marcina Możdżonka.
Mamy mieszane odczucia po ostatnich dwóch meczach. Efektowna wygrana w Lubinie z Effectorem uśpiła naszą czujność w Bielsku-Białej, gdzie niestety przegraliśmy spotkanie warte „sześć punktów”. Tak jak przeciwko kielczanom graliśmy dobrze w prawie każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła i zasłużenie zgarnęliśmy całą pulę, tak sytuacja we wczorajszym pojedynku wyglądała zgoła inaczej.
Podopieczni braci Stelmachów z moimi niedawnymi kolegami klubowymi na czele, czyli Siergiejem Kapelusem i Danem Lewisem, grali poprawnie. Byli bardzo zmotywowani i pokazali charakter w końcówce spotkania, którego to nam zabrakło. Nie umniejszając nic przeciwnikom, uważam, że wypuściliśmy cenne punkty z rąk podobnie jak to miało miejsce w Warszawie. Moim zdaniem jesteśmy drużyną lepszą, ale nie potrafiliśmy tego pokazać na boisku. Mając kilka oczek przewagi w pierwszym secie, miast przyprzeć przeciwnika do muru i dokończyć dzieła, oddaliśmy mu inicjatywę po dziecinnie prostych błędach. To się na nas zemściło. Co prawda drugą odsłonę wygraliśmy gładko, grając z dużą swobodą, ale kolejne partie były znów pokazem huśtawki dobrej i złej gry z naszej strony. Musimy nad tym dużo popracować. Myślę, że można to wyeliminować tylko poprzez ciężki trening i duże skupienie na boisku. Jesteśmy w stanie to zrobić i wierzę, że zrobimy!
Okazję do poprawy naszej gry i nastrojów dostaniemy już w niedzielę w Rzeszowie. Przeciwnik utytułowany i bardzo mocny ze świetnymi zawodnikami w składzie. Nikomu nie muszę przypominać, że ta drużyna jest głównym pretendentem do tytułu Mistrza Polski w tym sezonie. Jeśli zagramy na swoim normalnym poziomie to jest odważnie i odpowiedzialnie to kto wie? Może urwiemy faworytom jakieś punkty:) Łatwo nie będzie, bo Resovia ich już parę straciła i z nami zapewne będą chcieli zdobyć trzy „oczka”, lecz my zrobimy wszystko aby tak się nie stało. Trzymajcie kciuki!