We wtorkowe popołudnie Miedziowi rozegrali czwarte spotkanie w tegorocznym sezonie ligowym. Na własnym parkiecie RCS-u w Lubinie zmierzyli się z Indykpolem AZS-em Olsztyn. Zwycięsko ze starcia wyszli przyjezdni, wygrywając je 3:0 (25:22, 25:20, 25:21).
Wszystkie trzy sety wyglądały nieco podobnie. Do połowy partii toczyła się wyrównana walka, a wynik falował raz w jedną, a raz w drugą stronę. Końcówki natomiast były bardziej szczęśliwe (a tym samym zwycięskie) dla Indykpolu AZS-u Olsztyn.
Lepiej w mecz wkroczyli Miedziowi (6:3). Olsztynianie popełniali wiele błędów w ataku i w zagrywce, czym podawali rękę gospodarzom. Ci natomiast potrafili to wykorzystać i zbudowali sobie dość znaczną przewagę 13:8. Wtedy przyjezdni zaczęli lepiej grać blokiem i zbliżyli się na punkt. Wynik przez całą partię zmieniał się jak w kalejdoskopie. Po potężnym ataku Wojciecha Żalińskiego z lewego skrzydła pojawił się remis 18:18. Poziom gry obniżały zepsute zagrywki, pojawiające się po obu stronach siatki. Gdy w pole serwisowe wszedł Damian Schulz, olsztynianie wyszli na prowadzenie. Potrójny blok Miedziowych przerwał serię punktów przeciwnika, jednak ostatecznie partia powędrowała do rywali.
W drugim secie wynik znów wahał się w granicach remisu (4:4, za chwilę 7:7). Rozgrywający naszej drużyny Miguel Tavares postawił na grę środkiem, lecz nie na długo i chwilę później piłki wędrowały na skrzydła. Potężny atak Kamila Maruszczyka dał im prowadzenie 12:11, jednak tym samym odpłacali się siatkarze z Olsztyna. Ekipa Daniela Castellaniego miała nieco większą skuteczność, co pozwoliło im kolejny raz wyjść na prowadzenie. Trener Marcelo Fronckowiak skorzystał ze zmian i na boisku pojawili się Nikolay Penchev, a za chwilę Mariusz Magnuszewski i Adam Lorenc. Seta zakończył jednak Javier Concepcion.
Początek trzeciej odsłony przyniósł światełko nadziei, gdy gospodarze rozpoczęli od prowadzenia 3:1. Wojciech Żaliński zagrywką szybko jednak odrobił straty i za chwilę na tablicy widniał remis 5:5. Gra zaczynała się od nowa. Remis trwał do czasu, gdy w polu serwisowym ponownie pojawił się Żaliński. Przewaga rywala wzrosła w tempie ekspresowym, ale równie szybko stopniała. W końcówce nie do zatrzymania niestety był Damian Schulz.
– Mieliśmy dziś mnóstwo swoich szans – powiedział po meczu Wojciech Ferens – w połowach setów byliśmy na równym wyniku i nagle gdzieś uciekało nam kilka punktów. Olsztyn natomiast zagrał bardzo dobrze, zwłaszcza w elemencie zagrywki. My teraz wracamy do trenowania i będziemy się starać unikać tych demonów, które dziś wyszły, czyli punktów traconych seriami – zakończył przyjmujący Cuprum Lubin.
Cuprum Lubin – Indykpol AZS Olsztyn 0:3 (22:25, 20:25, 21:25)
Cuprum: Maruszczyk (5), Gunia (7), Ferens (6), Smoliński (9), Jimenez (10), Tavares, Szymura (L) oraz Jakubiszak, Penchev (3), Lorenc (1), Magnuszewski.
Indykpol: Stępień, Concepcion (5), Schulz (18), Teryomenko (8), Schott (10), Żaliński (15), Gruszczyński (L) oraz Woch, Kapica, Droszyński, Andringa, Poręba (1), Ciunajtis (L).
MVP: Damian Schulz