Wczoraj otworzyliśmy rundę rewanżową PlusLigi. W meczu z BBTS-em Bielsko-Biała zwyciężyliśmy 3:1. Zapraszamy do lektury komentarzy pomeczowych w wykonaniu dwóch naszych zawodników: kapitana Wojciecha Ferensa i Moustaphy M’Baye, a także przyjmującego gości Konrada Formeli.
Wojciech Ferens, przyjmujący i kapitan Cuprum Lubin
Plan wykonany, oczywiście z pełnym szacunkiem do przeciwnika. Bardzo potrzebowaliśmy takiego meczu, który moglibyśmy mieć pod kontrolą. Co prawda w trzecim secie przejściowo ją straciliśmy, ale brawo dla zawodników z Bielska za to, że potrafili się podnieść. Postawili nam trudne warunki, szczególnie w polu serwisowym. Zarówno ich atakujący, jak i jeden z przyjmujących posyłali w naszą stronę naprawdę mocne i trudne zagrywki. Na szczęście w końcówce seta zaczęliśmy wracać do swojej dobrej gry. W czwartym secie udało nam się ponownie kontrolowaliśmy sytuację. Jestem zadowolony, bo to bardzo potrzebne nam punkty. Dobrze zacząć nową rundę od zwycięstwa i mam nadzieję, że ta passa się utrzyma, bo nas na to stać. Ukłony dla chłopaków, szczególnie dla Adasia Lorenca, bo to był bardzo równy mecz w jego wykonaniu. Oby tak dalej. Z optymizmem patrzę w przyszłość.
Moustapha M’Baye, środkowy Cuprum Lubin
Po dwóch, wydawałoby się, łatwiejszych i zwycięskich setach, bielszczanie pokazali, że potrafią grać dobrą siatkówkę. Zaryzykowali na zagrywce i to im się opłaciło. Na wysokiej piłce nie zwalniali ręki, a my musieliśmy być po prostu cierpliwi. Przecież potrafimy sobie radzić z takimi zagrywkami, utrzymać je w polu i mądrze rozegrać.
Do czwartego seta przystąpiliśmy z nastawieniem, że zamkniemy to spotkanie za trzy punkty. Świetny mecz rozegrał nasz atakujący Adam Lorenc. Fajnie widzieć go powracającego po kontuzji i pokazującego, że może być ważnym ogniwem zespołu. To bardzo cieszy, niemniej każdy z nas dołożył swoją cegiełkę do tego zwycięstwa.
Konrad Formela, przyjmujący BBTS Bielsko-Biała
Mam takie odczucie, że mimo tego, że trzymaliśmy przyjęcie, to gdzieś w połowie seta zatrzymywaliśmy się w ataku. Na początku szliśmy punkt za punkt, a potem spadała nam skuteczność. Wtedy drużyna z Lubina wykorzystywała moment i budowała trzy, cztery punkty przewagi. Kiedy znów wracaliśmy do walki, było już za późno, żeby tę różnicę zniwelować.
Do Lubina przyjechaliśmy z nastawieniem, że chcemy ugrać punkty. To było nasze zadanie, by przerwać złą passę. Niestety źle rozpoczęliśmy mecz. Później gra zaczęła się coraz lepiej kleić, a w czwartym secie walczyliśmy punkt za punkt. To nam dało nadzieję, że możemy w tym meczu powalczyć o coś więcej niż tylko jeden set. Ale znowu w końcówce spadła nam skuteczność i rywale zdołali wygrać za trzy punkty.