Cuprum Lubin w meczu 3. kolejki PlusLigi pokonał drużynę PGE Skry Bełchatów. Jedną z najjaśniejszych postaci naszego zespołu był Kamil Maruszczyk, który debiutuje w najwyższej klasie rozgrywkowej na siatkarskich parkietach. Nasz przyjmujący w kilku zdaniach opowiedział o odczuciach po pierwszych meczach, a także o pojedynku z Asseco Resovią.
- Kamil jesteś debiutantem w rozgrywkach PlusLigi, a od pierwszego meczu pokazujesz, że zasłużyłeś na grę w najwyższej klasie ligowej w Polsce. Jak się czujesz po trzech meczach w PlusLidze?
Cieszę się, że proces asymilacji w moim przypadku przebiega dość sprawnie. Z całą pewnością gra w PlusLidze jest wielką nobilitacją. Możliwość rywalizowania z zawodnikami, których do tej pory znało się tylko z ekranu telewizora, najlepszymi siatkarzami na świecie jest bardzo motywująca.
- Podczas meczu z Aluronem dałeś bardzo dobrą zmianę i zostałeś wychwalony zarówno przez kibiców, jak i komentatorów. W sobotę byłeś jednym z budowniczych zwycięstwa z PGE Skrą Bełchatów, co dla Ciebie oznaczają takie mecze, w których mierzysz się z jedną z najlepszych drużyn w Polsce?
Pół żartem pół serio jest o tyle łatwiej, że każdego z tych zawodników zna się bardzo dobrze i wie na co ich stać. Mecze z takimi drużynami wyzwalają dodatkowe pokłady adrenaliny, szczególnie dla mnie. Wychowałem się w Częstochowie, gdzie jako mały chłopiec podawałem piłki podczas meczów z drużynami, z którymi teraz mogę rywalizować.
- Na stałe na parkiecie pojawiłeś się w czwartym secie, kilka skończonych akcji, mocna zagrywka i niedużo brakowało do zwycięstwa w tej odsłonie. W piątej partii wspólnie z Kubą Ziobrowskim poprowadziłeś drużynę do wygranej. Było widać u Ciebie dużą pewność siebie, skąd bierze się u Ciebie bezkompromisowość w zagraniach?
Przede wszystkim dobrą dyspozycję należy utrzymywać przez dłuższy czas, tak aby wydatnie pomóc drużynie na przestrzeni całego sezonu. Jeżeli chodzi o pewność siebie to być może jest to pochodna gry na niższych szczeblach rozgrywkowych. Nauczyłem się tam brać ciężar gry na siebie. Rozgrywający czasem mogli mieć dość moich próśb o większą ilość piłek.
- Przed nami mecz z Asseco Resovią Rzeszów, która przyjedzie do Lubina odrabiać straty w ligowej tabeli. Sobotnie zwycięstwo doda wam większej pewności siebie w tym pojedynku?
Z całą pewnością zwycięstwo z PGE Skrą jest dla nas bardzo istotne. Szczególnie po porażce w Jastrzębiu. Utwierdziło nas one, że idziemy w dobrym kierunku. Mecz w Bełchatowie pokazał także, że możemy nawiązać walkę z każdym.
- Co według Ciebie było kluczem do zwycięstwa w meczu z PGE Skrą Bełchatów, a co może być elementem decydującym w starciu z Asseco Resovią Rzeszów?
Abstrahując od elementów czysto siatkarskich, to myślę że wygraliśmy ten mecz ogromną ambicją. Bardzo dobrze graliśmy w obronie. Nie zabrakło nam również cierpliwości w grze na siatce. Choć wiadomo, że nasza gra jeszcze faluje i musimy wyeliminować zdążające się przestoje w naszej grze. To może być klucz do zwycięstwa z Asseco Resovią.
- Jak po trzech kolejkach oceniasz rozgrywki PlusLigi, jak wyglądają z Twojej perspektywy? Czy tak sobie wyobrażałeś rywalizację na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polce?
Może to truizm, ale w PlusLidze nie ma łatwych spotkań. Każde jest ogromnym wyzwaniem pod względem sportowym i mentalnym. Ta liga również nie wybacza, przekonałem się o tym dość szybko, bo już w trzecim secie meczu w Jastrzębiu… Gra jest o wiele bardziej uporządkowana, więcej jest gry tzw. „sztuką”, cierpliwości w rozwiązywaniu trudnych sytuacji.
Fot. Aneta Serafin