Ten mecz można śmiało nazwać festiwalem błędów serwisowych. Obydwa zespoły łacznie popełniły ich aż 55!
Na zakończenie 12. kolejki zmagań w PlusLidze doszło do starcia Cuprum Lubin – GKS Katowice. Publiczność zgromadzona w hali lubińskiego RCS obejrzała ciekawe spotkanie, które zakończyło się na korzyść Miedziowych (3:2).Tak jak można było się tego spodziewać, jedna z rewelacji sezonu, czyli GKS Katowice, nie był łatwym przeciwnikiem dla Cuprum Lubin. Podopieczni Piotra Gruszki rzucili na parkiet wszystkie swoje siły i walczyli z naszym zespołem jak równy z równym.
GKS Katowice w pierwszym secie szybko objął przewagę o wysokości trzech „oczek” i wysłał gospodarzom ostrzeżenie, że przyjechał do Lubina po komplet punktów. Beniaminek znakomicie spisywał się w obronie, a w ataku znów brylował Karol Butryn. Kiedy po bloku na Keithcie Puparcie straty miejscowych wzrosły do siedmiu punktów, wydawało się, że Cuprum już niczym gości nie zaskoczy i partia zakończy się łatwym zwycięstwem drużyny Piotra Gruszki.Nic bardziej mylnego. Zespół Miedziowych rozpoczął szaleńczą pogoń i dzięki niewygodnej zagrywce oraz skutecznym atakom Łukasza Kaczmarka doprowadził do remisu po dwadzieścia trzy. Efektowny zryw miejscowych sprawił, że pierwsza partia „trochę” się przedłużyła. Emocjonującą walkę na przewagi zakończył Karol Butryn z lewego skrzydła.
Już na starcie kolejnej partii lubinianie chcieli udowodnić, że mają siłę, by pokonać rozpędzonego beniaminka PlusLigi (6:4). Okazało się jednak, że dużo trudniej jest realizować niż planować i już na wstępie seta duet Kapelus-Butryn zaczął stawiać opór Miedziowym (8:9). Gospodarze postawili więc na sprawdzony schemat – do głosu doszli Taht i Koumentakis, co dało im komfort walki z trzema oczkami zapasu (13:10). Grzegorz Łomacz mądrze kierował grą zespołu i po chwili lubinianie mógł cieszyć się z wyrównania stanu batalii (25:18).
Dziesięciominutowa przerwa nie wybiła z rytmu gospodarzy. Po błędzie Serhiya Kapelusa Miedziowi prowadzili objęli prowadzenie pięć do jednego. A „Gieksa”? Zamiast odrabiać straty, jeszcze bardziej je pogłębiała przez nieudane ataki czy błędy. Prezentująca kawał dobrej siatkówki drużyna ze stolicy polskiej miedzi nie przepuściła takiej okazji i wygrała trzeciego seta 25:20.
W czwartej partii zespół gości poprawił skuteczność i po ataku Bartłomieja Krulickiego objął prowadzenie o wysokości trzech „oczek”. Trener gospodarzy poprosił o przerwę, aby udzielić swoim zawodnikom kilku wskazówek.Przyniosło to efekt w postaci złożenia ciężaru ofensywy Cuprum na Koumentakisa i Tahta, jednak mimo tego zespół Piotra Gruszki nadal miał dwa oczka przewagi nad rywalami (8:10). Późniejsza gra katowiczan opierała się w dużej mierze na rozegraniu Falaschiego do Błońskiego, co przynosiło wymierne efekty. Wkraczając w ostatni etap partii, katowiczanie mieli cztery oczka przewagi nad Miedziowymi i zdecydowanie pewniej prezentowali się na siatce (23:19). Wynikiem 25:21 batalię w tej odsłonie zamknął Kalembka. „Gieksa”doprowadziła do piątego seta.
Tie-break drużyna Miedziowych rozpoczęła od potężnego uderzenia. Po błędzie gości Cuprum prowadziło już pięć do zera i sytuacja siatkarzy Piotra Gruszki zaczęła się komplikować. Mimo walki, beniaminek nie zdołał w tym krótkim secie odrobić strat i zszedł z parkietu pokonany.
MVP meczu: Lukasz kaczmarek
Cuprum Lubin – GKS Katowice 3:2
(33:35, 25:18, 25:20, 21:25, 15:10)
Składy zespołów:
Cuprum: Kaczmarek (28), Boehme (10), Taht (17), Pupart (3), Hain (9), Łomacz (3), Rusek (libero) oraz Koumentakis (10), Malinowski (1) i Gorzkiewicz
GKS: Krulicki (12), Butryn (22), Falaschi (2), Kapelus (7), Kalembka (8), Sobański (13), Stańczak (libero) oraz Błoński (6), Pietraszko (1), Fijałek, Van Walle (1) i Stelmach